Ciekawostki

Wiza L2 – czyli rzuć wszystko i leć do USA

Co tak naprawdę oznacza wyjazd posiadacza wizy L2 do USA? W większości przypadków dokładnie to co mówi tytuł. Jak już wiecie z poprzedniego artykułu wiza L2 daje spore możliwości, ale w praktyce zaczynasz życie od nowa. Dziś trochę więcej o tym jak wygląda wyjazd do USA z perspektywy posiadacza wizy L2. Opowiemy też trochę jak to było z nami i jakie wyzwania czekają Cię po przyjeździe do USA.

Wracamy do samego początku…

Dokładnie 2 lata temu, w Sylwestrową noc na Kopcu Krakusa zastanawialiśmy się co przyniesie Nowy Rok. „Będziemy tylko trochę starsi, a tak to przecież nic się nie zmieni tak bardzo” – mówiliśmy. Raptem kilka dni później przyszła wiadomość, że nasza petycja o wizę została zaakceptowana, a ostatnim krokiem jest już tylko wizyta w konsulacie.

Po tym jak wcześniej kilkukrotnie otrzymaliśmy odmowę, żadne z nas nie spodziewało się takiego obrotu spraw. Całe zamieszanie z petycją trwało rok więc po prostu żyliśmy swoim życiem. Jako młode małżeństwo myśleliśmy o swoim gniazdku i sprawach dnia codziennego, a tu nagle i niespodziewanie dostajemy zielone światło. Żeby jeszcze było ciekawiej decyzja przyszła w trakcie mojej podróży służbowej, gdzie pojechałam poznać swój nowy zespół. Więc jak widzicie zdecydowanie był to moment, w którym pojawiło się najwięcej znaków zapytania.

„Czy naprawdę chcemy decydować się na przeprowadzkę?

Przecież dopiero się zdążyliśmy urządzić…”

„Czy to jest dobry moment?

Przecież oboje mamy stabilną pracę na etacie…”

„Może jednak powinniśmy odmówić?

Przecież dziś mamy już inne plany.”

Na nowo musieliśmy rozważyć wszystkie za i przeciw. Byliśmy już w zupełnie innym momencie życia, niż rok wcześniej kiedy po raz pierwszy pojawił się temat wyjazdu.

Krok dalej…

Decyzja zapadła. Stwierdziliśmy, że podejmujemy rękawicę. Kiedy podzieliłam się tą informacją z moją koleżanką jej pierwszą reakcją było: „Ale super!”, a drugą: „Zaraz, zaraz, ale co z twoją pracą?”. I to chyba największa różnica między wizą L1, a L2. Temat bardzo istotny dla osób aktywnych zawodowo i chcących nadal zostać z tym samym statusem.

Oczywiście wszystko zależy od tego czym się zajmujesz, czy istnieje opcja pracy zdalnej, czy nawet przeniesienia do jednostki w Stanach. W moim przypadku żadne z tych rozwiązań niestety nie było możliwe. I to właśnie był pierwszy krok. Z pracy musiałam świadomie zrezygnować.

Dyskusja trwała dalej. „No a co z Waszym mieszkaniem? Dopiero się urządziliście.” Nie zastanawiając się ani chwili odpowiedziałam, że trzeba będzie wszystko zabezpieczyć, spakować rzeczy itd. Konsternacja pojawiła się dopiero w momencie kiedy pakowanie naprawdę się zaczęło. Początkowo wyprowadzka miała trwać jeden weekend. Kiedy po tygodniu zorientowaliśmy się, że jednak to za mało czasu, dopadły nas wątpliwości. Strasznie lubiliśmy miejsce w którym mieszkaliśmy. Sami zdecydowaliśmy o kolorach ścian, sami dobraliśmy dodatki, nawet wiele rzeczy zrobiliśmy tam samodzielnie. Wszystkie te trudy trzeba było spakować i świadomie zrezygnować z nich na jakiś czas.

Do wylotu trzeba było zamknąć masę codziennych spraw. Zrezygnować ze stałych subskrypcji i abonamentów (siłownie, telewizje, dodatkowe zajęcia). To wszystko nie było możliwe do spakowania w karton.

Wylot z kraju…

Przed samym wyjazdem chcieliśmy też spotkać się z większością naszych znajomych. Mimo, że impreza pożegnalna była fajna to i tak czuliśmy się nieswojo. Dziś wiemy, że już wtedy była to świadomość tęsknoty za ludźmi. Chyba każdy kto wyjechał poza granice swojego kraju, gdzie zostawił swoich bliskich przyzna, że jest to świadoma rezygnacja z wielu uroczystości nazwijmy to „rodzinnych”, bo dystans sprawia że nie zawsze jest możliwość przyjazdu.

Wiza L2 – czy warto zaryzykować?

W przpadku wyjazdu rodzinnego na wizach L1/L2 obie strony dużo poświęcają. Jednak ryzyko po stronie posiadacza wizy L2 jest o wiele większe.

  • Przeprowadzasz się do kraju gdzie nikogo nie znasz. Na początku nie masz możliwości pracy więc zostajesz sam w domu, bo twój partner jest w biurze. Jeśli do tej pory działałeś na 150% taka zmiana może bardzo Cię dotknąć. Musisz zorganizować sobie czas w nowym miejscu, gdzie kompletnie nikogo nie znasz. Uwierzcie, to naprawdę nie jest łatwe, zwłaszcza w perspektywie długofalowej.
  • Jeśli nigdy nie byłeś w Stanach, musisz się przebić przez masę papierologii związanej z rozpoczęciem życia w USA. Stajesz się bardziej nerwowy, bo każda najmniejsza sprawa załatwiana jest zupełnie inaczej niż w Twoim kraju. Ponadto nie istniejesz w żadnych amerykańskich systemach co dodatkowo utrudnia Twoje codzienne funkcjonowanie.
  • Słaby dzień (zdarza się każdemu) przyciąga myśli do Twojej ustabilizowanej sytuacji z Polski, gdzie po prostu wszystko działało zgodnie z planem.

Z perspektywy czasu myślę jednak, że warto i to nawet bardzo. Nigdy nie wiemy co by było „gdyby”, za to wiemy gdzie jesteśmy dziś. Droga i trudy z jakimi się musisz zmierzyć w każdym przypadku są inne, jednak zawsze szlifują Twój charakter, a Ty dzięki doświadczeniu stajesz się silniejszy. Poznajesz swoje nowe granice, możesz patrzeć na świat zupełnie z innej strony.

Wszystkim, którzy mierzą się z wyzwaniami imigracyjnymi życzymy dobrych, mądrych ludzi wkoło Was! Jasne, zawsze znajdzie się ktoś kto powie: „I po co Wam to?”, „Źle Wam było?”. Jednak zdecydowanie warto odrzucić te głosy i skupić się raczej na: „Łatwo nie będzie, ale dacie radę.”, „Przecież jedziecie razem.”, „To jest spora szansa. Jak nie skorzystacie dziś to może się już więcej nie pojawić.”. Z doświadczenia powiemy Wam, że warto pozytywnie patrzeć na tak duże zmiany w życiu i skupiać się na ich zaletach, bo gdzie byście nie byli zawsze wady jakieś będą. 🙂

Interesuje Cię przeprowadzka do USA? Zobacz też:

Wiza L2 – wszystko co trzeba wiedzieć

Wiza L1 – wszystko co trzeba wiedzieć

Koszty życia w USA

Koszty przeprowadzki do USA

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *