Michigan,  Podróże

Traverse City aktywnie

W poprzednim artykule wspominaliśmy o tym, gdzie wypocząć i imprezować w centrum Traverse City. Dzisiaj postanowiliśmy nieco zmienić nastawienie i dlatego zaproponujemy Wam alternatywę – podróż po okolicach Traverse City na dwóch kółkach. Być może właśnie taka forma aktywności niektórym z Was spodoba się jeszcze bardziej.

Już w samym centrum miasta można sprawnie poruszać się na rowerze ze względu na liczne ścieżki rowerowe. Przejażdżka po parku z widokiem na jezioro Michigan i marinę to olbrzymia frajda. Jednak prawdziwe wyzwanie i atrakcje czekają po przekroczeniu granic miasta.

Leelanau Trail

Leelanau Trail to trasa rowerowa o długości 17 mil (ponad 27 km), ciągnąca się z Traverse City do Suttons Bay. Ścieżka jest płaska na całej długości i przyciąga amatorów rowerów w niemal każdym wieku – od dzieci na małych rowerkach, przez dorosłych na rowerach górskich czy kolarzówkach, po osoby starsze na wygodnych rowerach poziomych. Każdy średnio zaawansowany rowerzysta nie powinien mieć problemu z przejechaniem jej tam i spowrotem. Jednak warto mierzyć siły na zamiary – dla początkującego cyklisty lub małego dziecka przejechanie całości może się okazać zbyt dużym wysiłkiem.

Trasa jest bardzo popularna wśród lokalnych rowerzystów przede wszystkim ze względu na jej otoczenie. W trakcie jazdy krajobrazy bez przerwy zmieniają się z typowo leśnych na wiejskie i odwrotnie. Wzdłuż trasy pełno jest sadów owocowych, dominują długie pola z drzewami jabłoni i wiśni. Co jakiś czas można też nacieszyć oko pięknymi kolonialnymi domami.

Jednak zdecydowanie największą atrakcją Leelanau Trail są położone wzdłóż niej winnice. Możliwość skosztowania lokalnych win w pełni wynagradza wysiłek włożony w pedałowanie. Po drodze jest conajmniej kilka winiarni w których można się zatrzymać. My wybraliśmy Shady Lane Cellars i był to strzał w dziesiątkę.

Winnica jest znakomicie przygotowana na przyjęcie turystów na rowerach. Posiada piękny otoczony drzewami ogródek, w którym można usiąść i rozkoszować się smakiem szlachetnego trunku na świeżym powietrzu. Stoliki oddalone są od siebie, więc nawet w dobie pandemii można czuć się bezpiecznie. W ogródku nie brakuje też winorośli, a zaledwie kilkadziesiąt metrów dalej można zobaczyć ciągnące się aż po horyzont rzędy krzaków winogron.

Dojeżdżając do Suttons Bay polecamy się na chwilę zatrzymać, przespacerować i nabrać sił przed drogą powrotną. Miasteczko jest bardzo kolorowe, niektóre budynki wyglądają jak żywcem przeniesione z amerykańskich filmów o dzikim zachodzie. Można też tutaj smacznie zjeść, a prym wiedzie smażony okoń z jeziora Michigan.

Półwysep Old Mission

Zatoka Grand Traverse Bay to prawdziwe winiarskie zagłębie. W promieniu 30 minut samochodem od miasta można znaleźć kilkanaśnie winiarni. Godną polecenia jest wyprawa na półwysep Old Mission, który dzieli zatokę Grand Traverse Bay na dwie części. Podróżując ciężko oderwać wzrok od widoków po drodze…

Chyba najbardziej znaną winnicą na półwyspie jest Mari Vineyards. Zbliżając się do podjazdu winnicy zaczynamy czuć się niemal jak we Włoszech. Budynki znajdują się na wzniesieniu, a architektura przypomina winnice w Toskani. Jednak najlepsze czeka na odwiedzających na samej górze. Panorama rozciągająca się z tarasu zapiera dech i w pełni rekompensuje wysokie ceny wina…

Będąc już na półwyspie Old Mission warto dojechać do samego końca. W punkcie oddalonym najbardziej na północ znajduje się prawdziwa wisienka na torcie, jedna z tak wielu w Michigan latarni morskich. To prawdziwa ikona Traverse City i okolic.

Latarnię otwarto w 1870 roku po tym, jak kilka lat wcześniej jeden z dużych statków zatonął na znajdujących się w pobliżu płytkich wodach jeziora. Wybudowana latarnia ostrzegała marynarzy o niebezpieczeństwie aż do 1933 roku, kiedy zastąpiono ją systemem automatycznym. Przez lata kiedy latarnia działała, oprócz podstawowej funkcji nawigacyjnej służyła też jako dom dla jej pracownika i rodziny. A Wy chcielibyście zamieszkać w miejscu z takim widokiem? 🙂

Jeden komentarz

  • Małgorzata

    Zacznę od tego, że bardzo lubię Traverse City, w szczególności wiosną, gdy kwitną sady wiśniowe… Przeczytałam tekst o kulturze jazdy Amerykanów i … nie do końca się zgadzam. Jeździmy po Stanach zawodowo 18-kołowcem i zachowania niektórych kierowców powodują, że zaciskamy zęby…, no cóż, taki urok życia na drodze. Myślę, że chcielibyście zwiedzić kraj… Będę bardzo szczęśliwa, jeśli w wyborze celów podróży pomoże Wam jakaś moja relacja albo ładne zdjęcia. Zapraszam do mojego bloga: truckiempoameryce.wordpress.com
    Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *