Ciekawostki

Kontrasty: Amerykańska wygoda cz. 1 – dom

Amerykańska wygoda to jeden z nieodłącznych elementów życia każdego mieszkańca USA. Jednak jej nadmiar może doprowadzić do takich skrajnych sytuacji, że przeciętny Europejczyk robi co najmniej duże, jeśli nie wielkie oczy! Ale żeby było zabawniej, życie pokazuje czasem sytuacje z drugiej strony. Okazuje się, że Amerykanów również dziwią rzeczy, które dla nas są takie po prostu zwyczajne.

Amerykańskie podejście do życia już pokazywaliśmy w tekście o kawie. W tym tygodniu skupimy się na kolejnym aspekcie – ułatwienia jakie mieszkańcy USA mają w mieszkaniach i domach. Tu na dzień dobry zobaczymy różnice w wielu kwestiach między nami a nimi. Coś co w Ameryce nazywane jest standardem, w Europie jeszcze przez jakiś czas nim na pewno nie będzie. O czym mowa?

Kilmatyzacja

Klimatyzacja to coś, bez czego Amerykanin nie wyobraża sobie życia. Kiedyś podczas rozmowy ze znajomymi zupełnie przypadkowo jeden z nich zapytał nas ze zdziwieniem:

„Czy w Polsce naprawdę nie ma klimatyzacji w domach?”

Obydwoje bez namysłu odpowiedzieliśmy, że no nie ma. I dla nas temat wydawał się zakończony. Po czym padło kolejne pytanie:

„No ale jak Wy tam żyjecie bez klimy?”

I dopiero wtedy dziwnie popatrzyliśmy na siebie z mężem. Po czym zaczęliśmy wyjaśniać, że w nowych mieszkaniach, które są raczej bogato wyposażane rozwiązania te zaczynają się pojawiać, ale w takich zwyczajnych rodzinnych domkach to generalnie klimy nie ma. Dla takiego starszego amerykańskiego pana (który na oko mógłby być moim dziadkiem) to jest sprawa nie do pomyślenia. Przecież on przez całe życie miał klimatyzację w domu i nie rozumie jak można bez niej tak normalnie żyć. Dopiero argument, że w Polsce jest trochę inny klimat pozwolił mu spojrzeć inaczej na tą kwestię. Opisując tą sytuację zastanawiam się co na to wszystko powiedziałby mój osiemdziesięcioletni dziadek. Pewnie tylko by odparł, że po co mu ta cała klimatyzacja w domu. 😀

Amerykańska wygoda – urządzenia domowe

  • Automatyczna suszarka obok pralki? No przecież tu nikt nie będzie tracił czasu na wieszanie prania na balkonie. Przerzucasz z jednej maszyny do drugiej i po sprawie.
  • Młynek w zlewie, który pozwala na usunięcie resztek jedzenia? No raczej! Zlew się może zatkać i jeszcze trzeba by było specjalistę wzywać, a tak to co nie wpadnie to się zmieli i po problemie.
  • Elegancki kominek to najczęściej taki, który odpala się włącznikiem na ścianie. Tak, tak o zapachu drewna można zapomnieć, bo to przeważnie kominek gazowy.

Jak radzić sobie z usterkami?

Maintenance w apartamentach, czyli taki 'Pan Złota Rączka’, który naprawia wszystko w mieszkaniach. Pamiętam jak kiedyś spaliła nam się żarówka w kuchennym okapie. Po prostu kupiliśmy w sklepie nową i wymieniliśmy. Po czym po jakimś czasie przestała nam działać lampa w garderobie. Różnica była taka, że tej żarówki nie dało się tak po prostu odkręcić. Zadzwoniliśmy po „Pana Złotą Rączkę” i z zawstydzeniem opowiadamy mu o co chodzi. Oczywiście z góry założyliśmy, że pewnie popatrzy na nas z politowaniem i popuka się po głowie, że żarówki nie potrafimy wymienić. Tłumaczymy, że próbowaliśmy ją odkręcić i że w kuchni nie było problemu, ale to jest jakaś inna lampa. Po czym Pan na nas patrzy wielkimi oczami i pyta:

„No, ale jak Wy tą żarówkę w kuchni sami wymieniliście?”

I tu dopiero zdrętwieliśmy. Wyjaśniamy krok po kroku co i jak zrobiliśmy. On na nas patrzy wzrokiem jak byśmy mu objaśniali twierdzenie Pitagorasa po czym słyszymy, że przecież on tu jest specjalistą i wystarczy to zgłosić a on wszystko naprawi. Jak się ostatecznie okazało, lampę w garderobie wymieniono całą, a my pozbyliśmy się kompleksów pt. „może trzeba kogoś zapytać o pomoc”.

Jak wygodnie pozbyć się śmieci?

Historia z amerykańskim sposobem na wynoszenie śmieci to dopiero klasyk. Po raz pierwszy to zauważyliśmy jakiś czas temu kiedy sąsiadka znosiła worki ze śmieciami z 3 piętra. Kursowała po klatce kilkakrotnie po czym ładowała worki do bagażnika. Wsiadła do samochodu i podjechała pod śmietnik. Miejsce składowania odpadów znajduje się może jakieś 100 kroków od bloku. Możecie sobie wyobrazić nasze miny, ale dzień wcześniej w jej mieszkaniu była impreza więc wyszliśmy z założenia, że może tych śmieci było faktycznie dużo i musiałaby chodzić kilkakrotnie.

Sytuacja powtórzyła się dosłownie wczoraj, gdzie inny z sąsiadów wyszedł z mieszkania z jednym workiem. Położył go na bagażniku swojego samochodu (bo otwarcie, zapakowanie śmieci i zamknięcie bagażnika to przecież trzy niepotrzebne czynności) po czym podjechał pod śmietnik, wyrzucił śmieci i wrócił na swoje miejsce parkingowe. Przy okazji zobaczył, że siedzę na balkonie więc po amerykańsku przywitał się ze mną i zapytał co słychać. Po czym wrócił do mieszkania, a ja dalej nie mogłam uwierzyć co on właśnie odstawił.

Amerykańska wygoda w domu

Z jednej strony wiele z tych rozwiązań nam się podoba. Szczerze to nawet się przyznam, że czasem się zastanawiam (niczym wspominany Amerykanin) jak my mogliśmy bez niektórych z nich w Polsce funkcjonować. Z drugiej strony jednak budzi się we mnie ta zwyczajna polska zaradność mówiąca, że w domu wiele rzeczy można naprawić samodzielnie. A Wam jak się podoba taka amerykańska wygoda? Coś byście przygarnęli do swojego codziennego życia? A może zupełnie nie chcecie słyszeć o takich życiowych standardach jakie są za oceanem?

—————————————————————————————————————–

Zapraszamy na część drugą tekstu dostępną pod linkiem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *